środa, 31 grudnia 2014

Pamiętam ten dzień, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem w kuchni rozlane mleko. Zalana była połowa czarnej podłogi. Stanąłem nad plamą jak wryty, przyglądałem się jej i nie rozumiałem.

Dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.

Pamiętam, że potem zaczęło się to zdarzać coraz częściej. Raz na tydzień, raz na trzy dni, a potem już codziennie. Codziennie, kiedy rano przychodziłem do kuchni, podłoga zalana była białym, zimnym mlekiem. Stałem, przyglądałem się i nie pojmowałem.

Dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.

Pamiętam szok, jakiego doznałem, kiedy po raz pierwszy przyłapałem cię na gorącym uczynku. Stałaś przed otwartą lodówką, w prawej ręce unosiłaś otwarty karton. Widzę teraz, jakby to było dziś czy wczoraj, widzę, jak unosisz karton i jak przechylasz go w taki sposób, że mleko wylewa się na otwarte drzwi lodówki, rozchlapuje o uszczelkę, spływa po kancie. Po opróżnieniu opakowania, zamykasz lodówkę i wyrzucasz karton do śmieci. Przechodzisz obok, zupełnie mnie nie zauważając. Potrącasz mnie prawym barkiem, ale to cię nie otrzeźwia. Jak w malignie, we śnie, który trwa zdecydowanie zbyt długo, przeżywamy swoje własne deja vu.

Dziękujemy.

Z cyklu Trzysta Cieni, Galeria Słowa, 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz