wtorek, 12 kwietnia 2016

Las i łąka

Czuję was. Głowę wkładam pod ziemię, zakopuję głęboko, niech nasiąknie wilgocią, myślącą, ciemną ziemianką.

W ziemiance mój mózg, w mózgu serce, oczami jesteście wy. Ja siedzę na ziemi i nie muszę się nigdzie ruszać. Jestem jak bóg, a bóg jest moim ojcem. Ziemia jest matką, a Ja jestem jak dziecko, wrażliwe, ciekawe świata, zdobione gwiazdami. Uciekam przed wami do lasu.

Wszystko jest prawdą. Prawdziwą, albo odwróconą, ale jednak prawdą. Wszystko o czym pomyślę – wydarza się.

Symbioza, synestezja, kondensator, filtracja.

Przypomina mi się Adam, który pokazuje rysunek starego drzewa i mówi: wejdź pod korzenie, zaśnij tam. Ale kiedy się obudzę? Nie wiem.

Siadam na trawie, włosy rozwiane, kąciki ust brudne od truskawek. Za paznokciami ziemia, łokieć zadrapany. Uśmiecham się i bawię kamieniami, układam je wokół stokrotek. Gwiżdżę na trawie, szukam uschłych dżdżownic.