piątek, 28 listopada 2014

I przyszło lato

*

Posiałam zniszczenie
Jeszcze nie zakiełkowało
Ale czekam na ten moment
Z niewymowną niecierpliwością
Jak co roku przyjdą żniwa
Zaorane pola będą kłuły w pięty
Już nie będzie można skryć się wśród kłosów
Czarne czarne lico
Pojawia mi się przed oczami
Twarz kobiety pod żałobną woalką
Kiedy myślę o zachodzie słońca nad łąką
Tą pod lasem
Tą na której stoi ambona
Tą pod którą spotykaliśmy się lata temu
Zanim poznałeś tamtą
Tamtą co miała włosy do pasa
I śmiała się szeroko mimo krzywych zębów
Tamtą co gubiła piegi wśród zboża
Tamtą co siadała zawsze bokiem zawsze ukradkiem
Z lekkim przymrużeniem oka zakładając nogę na nogę
Piasek wchodził w sandały na płaskim obcasie
Kolana zdarte do krwi
Zapach ciepłej ziemi, suchej, bo już od miesiąca deszczu nie było
Twarz wgnieciona w wilgotną trawę splatała się z ciężkimi kłosami
Ja siedzę pod jabłonką, obrywam ją z liści
Czekam, aż nadejdzie burza
Modlę się o deszcz
 2014