środa, 2 września 2015

Koniec trasy

I mówisz:

- Proces światłoczuły, elektrolit, kondensator, zaćma i przysłona, bury kot w szarym, lnianym worku.

Stoimy na przystanku przy Placu Inwalidów, jest potworny upał i woda z nas paruje. Ty mówisz, kątem oka obserwując strużkę potu spływającą po mojej szyi, pewnie wyobrażasz sobie, jak przyjemnie byłoby ją zlizać, zasmakować, kiedy dotrze już do linii oddzielającej krągłe, twarde piersi.
- Nie wyłgasz się fizyką, ani matematyką. Procesy chemiczne również cię nie tłumaczą. – stwierdzam chłodno.
Mówię i w momencie czujemy, jak temperatura spada o dobre dwanaście stopni. Powietrze jest niejednorodne, odizolowuję zapach chłodnej wody, a ciebie ratuje autobus linii 164, który właśnie nadjechał. Wsiadamy. Zajmujemy miejsce zaraz za kasownikiem.
I mówisz:
- Taka błona na oku, łuska, coś jakby…
Zapętlasz się. Brniesz w niepotrzebnie skomplikowane konstrukcje.
- Ale mała… - zaczynasz tonem, którego się boję; głosem, który dał początek procesowi światłoczułemu.
- Niniejszym oskarżam szare rybaczki o współudział. – stwierdzam, wpatrując się w migające światełka ledowe, w maleńkie żaróweczki, które składają się na nazwę następnego przystanku.

Oddychasz z ulgą, ale jest to radość przedwczesna. Z megafonu dobiega męski głos:
- Krowodrza Górka. Koniec trasy. Prosimy wszystkich o opuszczenie pojazdu. Dziękujemy za wspólnie odbytą podróż.
09.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz